To, co zawsze podziwiałem w „prawdziwych arystokratach”, to troska o biednych. Zarówno w imperium rosyjskim, jak i poza jego granicami, najbiedniejsze warstwy ludności, zdaniem elit, znajdowały się gdzieś na tym samym poziomie co zwierzęta domowe. A nawet niżej.
To ja dla tych, którzy tęsknie wspominają chrupnięcie francuskich bułeczek i opowiadają, jak różne wspólnoty dobroczyńców opiekowały się sierotami i biednymi.
Z jakiegoś powodu ta troska jest teraz schowana w postaci damy z koszem wypełnionym przysmakami i przysmakami. I ta pani idzie nakarmić biednych, a lokaj ciągnie kosz. Albo dwa kosze - dwóch lokajów. Ogólnie wszystko zależy od wyobraźni.
W rzeczywistości „największe umysły” tamtych czasów zajmowały się czasem pytaniem, jak nakarmić głodnych.
Jeden - angielski hrabia Rumford - wynalazł nawet zupę. Szczególnie dla biednych. Karmić je dobroczynnie, nie wydając dużych pieniędzy. Przepis na zupę jest w porządku do skurczów (żołądka)
5 funtów jęczmień, 5 funtów kukurydza, śledź 3p, sól 1p, ocet 1p, pieprz i zioła 2p, łącznie 20p, okazuje się, że zupa dla 64 osób, podczas gdy przy średnich cenach chleba koszt tego można jeszcze bardziej obniżyć do ¼ pensa za dusza.
Wtedy oferowano wiele opcji - zamiast octu użyj na przykład kwaśnego piwa. Lub zastąp śledź suszonym, a później ekstraktem z mięsa Liebiga. Jeden biedak polegał na 600 lub 700 ml. zupa. Jednocześnie należało ją jeść powoli, a Rumford w zupełnej ekstazie swojego wynalazku nazwał zupę „najtańszą, najsmaczniejszą i najbardziej pożywną jedzenie, które można sobie tylko wyobrazić ”i cieszył się, że potwierdził to eksperymentami - pięć lat na mieszkańcach warsztatów eksperymentował ...
Ogólnie warto osobno napisać o Rumfordzie i jego zasługach w gotowaniu. Niewątpliwie poza zupą ma też zasługi - na przykład wynalazek regulowanej kuchenki termicznej!
Ale coś mnie rani ta zupa.
Co więcej, sam hrabia oczywiście go nie zjadł. Mimo że w rzeczywistości nie urodził się hrabią, ale był poszukiwaczem przygód z małego amerykańskiego miasteczka, wolał żyć dobrze i satysfakcjonująco. Dozwolony talent (nawiasem mówiąc, tytuły nie zostały mu przypisane, ale nadane legalnie)
Najsmutniejsze jest to, że organizacje takie jak Armia Zbawienia wciąż karmią włóczęgów na ulicach tą jego zupą.
Czy odważyłbyś się spróbować?