Najbardziej obrzydliwa kombinacja produktów, z jaką spotkałem się w życiu, była nam oferowana okresowo w przedszkolu
Tak, tak, kiedyś pisałem, że jedzenie tam było pyszne, ale czasami albo dla kucharza, który coś znalazł, albo dla innego odpowiedzialnego buźka, aw efekcie na śniadanie dostaliśmy owsiankę z semoliny, kakao (lub zastępczą kawę z mlekiem) i... kanapkę z masłem i kawałkiem śledź.
Wciąż pamiętam ten zestaw i moje zdumienie: jak to jest, owsianka jest słodka, śledź jest słona, iw ogóle każde dziecko znało stary rym:
Jeśli chcesz, żeby niezapominajki zagościły w twoim żołądku
Jedz śledzia z mlekiem!
Nie, wszyscy indywidualnie nie zadawali żadnych pytań. Z wiekiem nauczyłem się kręcić nosem, mówią, jest ryba, a śledź jest smaczniejszy! A potem śledź zostawił po latach. I ugotowali pyszną owsiankę w naszym ogrodzie. A kakao było pachnące (ale nie lubiłem kawy żołędziowej).
Już w wieku dorosłym miałem do czynienia z połączeniami, które wcale nie były typowe dla naszej kultury kulinarnej.
To prawda, że wiele z nich okazało się bardzo wspaniałych - w odpowiednim wykonaniu.
Pamiętam, że w czasach studenckich jeden kolega (mieszkał w hostelu) uparcie próbował nas wszystkich poczęstować fasolą z cukrem. Odrzucaliśmy najlepiej, jak potrafiliśmy, walczyliśmy rękami i stopami, a on argumentował - pyszne.
Dużo później, na jakimś małym festiwalu anime, spróbowałem gotowanych na parze bułeczek z czerwonej fasoli (słodki nadzienie!). Należeli do świata Hayao Miyazake, w pewnym sensie anime „Spirited Away”.
I okazało się, że to prawdziwa rozkosz!
Z podejrzliwością odnosił się też do rybnej okroshki z krewetkami - i okazało się, że smakuje.
Ale oto burak przyprawiony mlekiem zmieszany z bulionem buraczanym, nie mogłem go posmakować - jeden widok wywołał wszechogarniający odrazę (w połączeniu ze świadomością, jak to zrobiono - wrażenia nieprzenoszalna).
Masz takie kombinacje?
Ps. Kolega podzielił się „food horrorem” - obrzydliwe są dla niej ciastka z wszelkiego rodzaju impregnacjami. Jeden widok nasuwa myśl, że ktoś zjadł to danie, ale nie zapuścił korzeni ...