Podziwiam poczucie własnej wartości ludzi, dla których istnieje tylko ich opinia i tylko ta opinia musi być przez wszystkich uznana za słuszną. Oto świetny przykład z komentarzy.
Nie można smażyć cebuli w groszku! Nie możesz i to wszystko! Powinien być drobno pokrojony, prosto w talerz. I na surowo. A jeśli komuś się to nie podoba, to jego problem. Mówi się, że nie da się smażyć cebuli w grochówce - to znaczy wypychać surową z talerza, jak chcesz.
Matka kolegi odnosi się do tych samych „strażników publicznych, którzy nadzorują prawidłowe gotowanie”.
Jeśli ktoś piecze ciasta, na pewno poinformuje, że trzeba je upiec z „ciasta wiedeńskiego”. Nie wie, jakie wiedeńskie ciasto, ale wszystkie inne słodkie ciasta są złe. Jeśli ktoś makreli makrelę, musi ją marynować tak, jak marynowała ją jej matka w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. To prawda, jak - ona też nie wie, ale reszta makreli - nie tak i nie tak.
Jeśli sama dusi kapustę (nie daj Boże!), to ta kapusta na pewno będzie z boczkiem. Pokroić w dużą kostkę i lekko podsmażyć. Bo smażenie boczku jest szkodliwe, a kapustę gotuje się tylko z boczkiem! jak barszcz. Nie przeszkadza jej to, że nikt jej nie je. Kapustę i barszcz należy gotować ze smalcem, nie jedzą tego - bo są "zgaszone", jak ktoś gotuje te dania bez smalcu, to z pogardą mówi - to źle!
I nie jest sama.
Czasem boję się wejść w komentarze do przepisu na banalny barszcz. Prawidłowo zauważył autor komentarza, od którego rozpoczęłam publikację – każda gospodyni przygotowuje barszcz i każda – racja! Kto się z tym nie zgadza, jest jego problemem.
Ale nie. Z pewnością znajdą się tacy, którzy zaczną narzucać swoją opinię jako jedyną słuszną. Coś w rodzaju publicznego strażnika, pilnującego, by wszystko było przygotowane „tylko według kanonu”. do jego jedynego ...