Bakłażan z Szanghaju to tylko dar niebios dla tych, którzy kochają to cudowne warzywo (swoją drogą, czy bakłażany są warzywami?), A jednocześnie nie lubią się nimi zawracać.
Nie wiem dlaczego w Szanghaju. Być może połączenie chili, cukru i sosu sojowego dało tę nazwę - danie ma wyraźnie chiński smak. Te bakłażany dobrze pasują jako dodatek, ale można je jeść jako niezależne danie.
Bierzemy:
- 500 pne bakłażan;
- 100 mililitrów oleju roślinnego;
- 300 mililitrów zimnej wody;
- Jedno czerwone chili;
- Dwa ząbki czosnku;
- 2 łyżki sosu sojowego
- 1 łyżka cukru
Jak gotujemy:
Pokrój bakłażana na pół, a następnie pokrój każdą połowę na pół. dalej zamieniamy ćwiartki w kostki. Całość posyp solą, dobrze wymieszaj i pozostaw na 15 minut, następnie spłucz wodą i osusz ręcznikiem.
Oczyść papryczkę chili z nasion i przegród, drobno posiekaj czosnek.
Na patelni podgrzewamy olej, dodajemy tam czosnek i chili, a następnie dodajemy bakłażany.
Smażymy, aż na patelni nie będzie wolnego oleju i zaczynamy wyczarowywać z wodą. Dodawaj łyżkę stołową na raz, aż użyjemy połowy objętości. ALE trzeba dodawać nie łyżka po łyżce, ale w odstępach - dodawać łyżkę, woda jest całkowicie wchłonięta (lub wygotowana, diabeł wie!), Dodaj kolejną łyżkę.
Jak tylko połowa wody zostanie w ten sposób wykorzystana, wlej sos sojowy, dodaj cukier, pozostałą wodę, mieszaj i gotuj na wolnym ogniu, aż cała woda się wygotuje lub wchłonie.
A potem - możesz jeść! Smacznego!