Słyszałem o smażonych rzodkiewkach od dawna, ale nigdy sam tego nie gotowałem, ani nawet nie próbowałem. Podczas podróży do Azji zawsze były ciekawsze i bardziej egzotyczne potrawy, a jeśli chodzi o rzodkiewki, w ogóle nie wspinała się.
A tu - kolega napisał późnym wieczorem, któremu towarzyszył link do przepisu
- Smażyć, spróbować!
Sam nie chciał ryzykować, oświadczył - lenistwo. Cóż, ogólnie kobiety są takimi kobietami. Tak więc wśród znajomych zostałem pionierem, czego ani trochę nie żałuję. Pyszna infekcja, jak się okazało!
Więc jak smażyć.
Łatwe jak łuskanie gruszek - rzodkiewki umył, dokładnie wyczyścił miejsca, w których widać było ślady ziemi, grubo je pokroił. Wybrałem tylko te rzodkiewki, które były gęste, wszelkie oznaki luzu i pustki były natychmiast bezlitośnie odrzucane.
Podgrzał olej na patelni, mniej więcej tak samo, jak przy smażeniu ziemniaków. I wrzucił rzodkiewki do tego oleju.
Tym razem wybrałam olej w ten sposób: jeśli nierafinowany olej słonecznikowy (ten o aromacie nasion) połączy się w sałatce z rzodkiewką, to będzie pasował do smażonej rzodkiewki.
Podczas gdy na patelni rzodkiewki osiągnęły początkową skórkę, pokroiły warzywa. Z zieleniny tym razem był koperek - ja wybrałem zielenie analogicznie do masła, świetnie brzmi sałatka z rzodkiewki z koperkiem, ale z pietruszką - już coś nie tak. To prawda, że nie należy zapominać o rzodkiewkach - należy je okresowo mieszać.
Kiedy na rzodkiewce pojawiła się skórka (niewiele), wrzucił zieleninę i przykrył ją pokrywką - przez co najwyżej trzy minuty, może pięć pod pokrywką, pociła się.
No cóż, na talerzu z napisem „Bon appetit” jedz, drogi domu.
Najodważniejsza była jego żona. Najpierw wypróbowała kawałek, potem inny, potem kolejny i... naostrzyła całą małą próbną partię, mówiąc:
- I nic tak pysznego!
Drugą pęczek musiałem usmażyć, żeby samemu to docenić (w przeciwnym razie na początku zaatakował jeden ząb).
Smażone rzodkiewki nieco przypominają zarówno młode ziemniaki smażone na oleju, jak i młodą cukinię na etapie gotowania aldente. To w istocie bardzo ciekawe połączenie, które trudno opisać słowami, ale jest bardzo świeże, bardzo sprężyste i... ogólnie rzecz biorąc, taki produkt doskonale może służyć jako osobne, bardzo dietetyczne, gorące danie i odgrywać rolę przystawka.
Następnym razem spróbuję usmażyć rzodkiewki na ghee (teraz go nie było), bo myślę, że będzie tam wspaniały tandem.
W międzyczasie polecam wszystkim - rzodkiewki smażyć na słoneczniku i… smacznego!