Często piszą do mnie, że prawdopodobnie uważam się za idealnego mistrza gotowania, ponieważ „rozdaję rady” w Zen. Jednocześnie dodają - na próżno, och, na próżno!
Nadszedł czas na prawdę.
Tak, jestem dobry w kuchni (we wszystkim jestem doskonały). Jeśli już, to żart, ale jeśli kogoś obraża, nie obchodzi mnie, czy Welkomowie są oburzeni, ale ci, którzy piszą paskudne rzeczy, są zadowoleni. I niech tu będzie lepiej pisać, niż w prawdziwym życiu zepsuć nastrój sąsiada
A jeśli bez przekomarzania się, to nie udzielam rad i w żaden sposób nie uczę. Dzielę się swoim doświadczeniem - doświadczeniem osoby, która uwielbia gotować, uwielbia pyszne jedzenie i nieustannie uczy się gotować. Bo gotowanie to dziedzina wiedzy, która w żaden sposób nie może ulec stagnacji: pojawiają się nowe techniki, nowe metody, nowe produkty, nowe gadżety.
A może na przykład moje błędy pomogą komuś uniknąć kulinarnych porażek - co jest nie tak?
A co do ideału… ja mam na przykład „takie przyzwyczajenia”, które bardzo wpływają na efekt (czyli przygotowane potrawy) i których trzeba się pozbyć.
1. Jestem bardzo niecierpliwym kucharzem
Ciągle wspinam się łyżką / widelcem / łopatką na patelnię lub rondel - mieszam lub obracam produkt. Zbyt często otwieram pokrywkę, żeby sprawdzić: jak się wszystko paruje, smażone, gotuje? Mogę otworzyć piekarnik w nieodpowiednim momencie, który ma opłakany wpływ na pieczenie, jeśli tam stoi.
Nie rób tego!
Jeśli podczas smażenia produkt nie zestalił jeszcze dobrej skórki, mieszanie po pierwsze zakłóci proces smażenia, a po drugie wpłynie na ostateczny smak. Jeśli otworzysz pokrywkę patelni podczas gotowania, temperatura w niej spadnie - nie krytycznie, ale nadal. I ogólnie - jedzenie nie lubi wybrednych.
2. Jestem bardzo aroganckim kucharzem
Za bardzo uwielbiam eksperymenty i za bardzo polegam na tym, co niektórzy nazywają „intuicją”. Czy chodzi o łączenie potraw i przypraw? Albo ich zamiennik.
Intuicja jest oczywiście dobra, ale doświadczenie jest lepsze. A jeśli nie ma doświadczenia w łączeniu pewnych składników, lepiej nie eksperymentować na dużych ilościach - często okazuje się, że jest to rzadki błoto, choć wydaje się, że nie ma w ogóle żadnych „ulepszeń”.
Wiesz, gotowałem tu marynowane grzyby według przepisu, który znalazłem w sieci. Błoto okazało się rzadkie. Nie, to, że byłoby to obrzydliwe, początkowo założyłem po przeczytaniu przepisu. Gotowanie grzybów w marynacie to perwersja. Ma to na celu zabicie ich struktury, zamieniając je w coś gumowego. Ale sam dodałem też paskudne rzeczy, wkładając 6 goździków zamiast zalecanych czterech.
Więc uwierz mi - lepiej zrobić ściągawkę z przyprawami (i kombinacjami) i tabelę „dopuszczalności” przypraw przez produkty. Na przykład grzyby chłoną smak i aromat przypraw tylko po drodze, a gęste mięso - bardziej „samodzielnie”.
Wiedziałem o tym od dawna i wciąż stąpam po tej samej prowizji.
3. Jestem bardzo niechlujnym kucharzem
Nie, nie chodzi o dekorowanie naczyń. Nie mam talentu do dekoracji ze słowa „w ogóle”. Mówię o obserwacji takich niuansów technologicznych jak cięcie produktów. Mogę dowolnie zwiększyć rozmiar „kostek”, mogę pokroić warzywa, które mają być „solone” na talerze lub część - słomki, część - diamenty... Generalnie jeśli dostaję ataku prokrastynacji, jestem własnymi brudnymi sztuczkami Tworzę.
Chociaż wiem doskonale - od krojenia zależy smak, wygląd, konsystencja gotowego dania. Niemniej jednak nie, nie, ale zaczynam udawać.
Jakie masz „paskudne nawyki”?