Dzień dobry wszystkim i pyszna utrata wagi!
Nawiasem mówiąc, o pysznym odchudzaniu, a nawet obfitym, aby bez załamań.
Po całej serii strajków głodowych, diet (a tyle pamiętam ze szkoły) - znalazłam sposób, który pomógł mi pozbyć się 60 zbędnych kilogramów.
I zacząłem tracić na wadze od 132 kg przy wzroście 172 cm w nadziei, że schudnę co najmniej do 100 kg.
Ale teraz moja waga to 72, 2 i planuję zbudować trochę więcej, ale już na maszynie i ogólnie nie w pośpiechu i bez rozłączania się na wadze. Od tej pory cyfry na wadze nie są dla mnie ważne, ale odbicie w lustrze jest ważne, co prawie mi odpowiada.
Co mi pomogło? To prawidłowe odżywianie (o PP) i liczenie kalorii i ich deficyt. Kto jest zainteresowany i chce spróbować - na końcu artykułu będzie link o tym, jak i od czego zacząć.
Stali czytelnicy prawdopodobnie wczoraj mnie stracili.
Nie pocierałam, po prostu opamiętałam się po dentystce. Przeszłam prawie operację i cały dzień wracałam do zmysłów i dostosowywała się do kolejnych wizyt u dentysty.
Tutaj chcę pobrać, aby zęby leczyć od razu i nie bać się, jak ja, i nie zwlekać do powikłań. Teraz leczenie zębów nie boli, a jeśli go nie opóźniasz, nie powinno być żadnych konsekwencji i odwrotu (jak mój).
Całe zdrowie.
Jeśli chodzi o moje wczorajsze menu, wygląda to tak:
Z mniej więcej normalnego śniadania, po dentystce ok 16:00 jakoś zjadłem Oliviera, ubrany w jogurt z musztardą, wieczorem jedną kiełbasę i 50 g sera, a do tego była herbata z 5 kawałkami daktyli. Tylko około 1200 kcal. Jadła, co mogła i było to wygodne do jedzenia. Więc wybacz mi tę kiełbasę))).
Cóż, następnego dnia, w niedzielę, mniej więcej w szeregach i przy normalnym odżywianiu.
Zdjęcia kategorii informacji:
A ja przejdę do niedzielnego menu - Ostatki!
Śniadanie - dwa jajka na twardo i kanapka na chlebie Darnitsk (35 g) z pastą rybną (40 g).
Piłem zieloną herbatę na śniadanie.
Całkowity 390 kcal.
Na obiad ugotowałam grochówkę - cały garnek dla całej rodziny. Wystarczy na kilka dni.
I pieczone naleśniki ryżowe na cześć zapusty.
Lunch - miska zupy (400 g) i dwa pieczywo żytnie - 240 kcal.
A po obiedzie godzinę później oddałem hołd zapusty i zjadłem 100 g naleśników ryżowych z 10 g domowej konfitury z cierni.
Okazało się, że to swego rodzaju przekąska 290 kcal.
Wieczorem na obiad upiekłam dla wszystkich pierś z kurczaka w kremowym sosie grzybowym i przygotowałam sałatkę warzywną.
Kolacja - pierś z kurczaka zapiekana w kremowym sosie grzybowym z serem (250 g) i surówką warzywną (pomidor, ogórek), doprawiona 10% kwaśną śmietaną (20 g).
Okazało się, że to obiad 360 kcal.
Po obiedzie wieczorem oglądając film piłem zieloną herbatę z 30 g suszonego mango - 75 kcal.
Wczoraj w końcu zatrzymaliśmy się na targu i kupiłem moje ulubione suszone owoce. W mojej diecie stale pojawiają się suszone: żurawina, mango, daktyle, 30, rzadziej 50 g dziennie.
W rezultacie moje dzienne spożycie kalorii wyniosło 1355 kcal.
Przestrzegałem reżimu picia - dla mnie to 2 litry czystej wody pitnej. Gotując robiłam dzisiaj ćwiczenia, żeby nie tracić czasu - piekłam naleśniki, huśtałam się i przysiadywałam.
Czy to tylko ja, czy jest to drugi tydzień od ostatniego wspólnego ważenia kontrolnego?
Czy porównamy wyniki pod koniec tygodnia, czy porównamy je do 8 marca? Co myślisz?
Dzięki za poświęcony czas i lajki.
Subskrybuj mój kanał, jeśli jesteś zainteresowany moim doświadczeniem, przepisami i komunikacją.
Nie udaję eksperta PP. Po prostu dzielę się moim doświadczeniem. Jestem „OkoloPP”!