Kontynuując temat wyboru kawiarni lub restauracji, dali mi hack na życie, jak po spożyciu tylko jednej przekąski ustalić, czy warto poświęcić czas na pełny posiłek, czy nie.
Co jest w tym dobre, to to, że faktycznie ma logikę.
Złe jest to, że daleko mu do wszystkich lokali gastronomicznych. Cóż, na przykład w restauracji z kuchnią japońską (a te są teraz rozwiedzione najwyraźniej niewidocznie, bardziej niż wcześniej szaszłyki) nie można używać ...
Krótko mówiąc (pod uroczystym rykiem bębnów) sama metoda.
Zanim złożysz pełne zamówienie, musisz wziąć... Przystawkę śledziową z ziemniakami.
To najprostsze danie, którego przygotowanie nie zajmuje dużo czasu, a jednocześnie doskonale pokazuje poziom kuchni w lokalu.
Ponieważ śledź, jak rozumiesz, powinien być gęsty, nie rozrastający się, umiarkowanie słony, a także dobrze oczyszczony i zmasakrowany.
A ziemniak ma do niego pasować „to najsmaczniejsze”, zgadza się. Gotowanie ziemniaków tak, aby brzmiały w przekąsce, to cała nauka.
Na początek musisz wybrać odpowiedniego ziemniaka. Aby po obróbce cieplnej stała się przyjemna - i nie twarda i nie rozpadająca się, a także niezbyt skrobiowa, ale jednocześnie strukturalna.
I żeby nie miała dziwnych posmaków, jak to bywa zimą (kiedy gościom podaje się mrożone ziemniaki na białe oko).
I cebula, prawie zapomniałem cebuli! W cebuli kiszonej należy zrównoważyć słodycz i kwasowość, a samą cebulę wybrać tak, aby nie miała nieprzyjemnego smaku i zapachu zwietrzałej cebuli.
A w dobrej instytucji wszyscy pójdą za tym. I na wszystkich etapach. Zaczynając od dostawcy, a kończąc na tym, jak stażysta posypuje tego śledzia zieleniną.
Ale w złym, nawet w momencie dostawy, wezmą „jakkolwiek”. I takie podejście będzie dotyczyło wszystkich produktów, a nie tylko „plebejskiego” śledzia…
Metoda chyba się sprawdza… Szkoda, że to tylko na „jednym daniu”, które zresztą nie wszędzie jest podawane. W związku z tym mam pytanie do zbiorowego umysłu – czy macie takie naczynia z markerami? Jeśli tak, udostępnij!