Dobry dzień!
Stali czytelnicy znają już moją historię i sami doskonale wiedzą, że podstawą odchudzania jest deficyt kalorii. Są nawet czytelnicy, którzy są ze mną od samego początku tego bloga i widzieli wszystkie moje zmiany, prawie przez Internet.
Teraz utrzymuję wagę już ponad rok. I często mówię, że „zaoszczędzam” 100-150 kcal w ciągu tygodnia (kiedy to wyjdzie), żeby w rozpieszczać się czymś bardziej kalorycznym w jeden weekend, co nieczęsto zdarza się u mnie na co dzień dieta. Nie jestem robotem i jak wiele osób chcę się rozpieszczać jedzeniem.
Ale jakiś czas temu, z komentarzy na portalu społecznościowym pod jednym z moich postów, zdałem sobie sprawę, że niektórzy rozumiem dosłownie i wierzę, że raz w tygodniu mam prawie „dzień krztuszenia się”, kiedy wszystko zamiatam na swój sposób. Gdyby tak było, odzyskałbym już część utraconej wagi.
Matematyka podstawowa - jest naszym pomocnikiem w walce z nadwagą i tutaj pomoże, pomoże rozwinąć logikę.
Jeśli w ciągu tygodnia będę miał 500-600 wolnych kalorii, to żebym z tego nie wrócił ciężko stracone kilogramy, w weekendy stać mnie tak samo 600-700 kcal.
Jeśli spędzasz swój „dzień ładowania” (w czasie odchudzania) co tydzień i jesz wszystko, co mu się przytrafi, przekraczając swoją tygodniową normę – nie oczekuj wyników i zmarszczek.
Podobnie, utrzymywanie wagi - jeśli przekroczysz tygodniowe spożycie kalorii - przytyjesz.
Dlatego postanowiłam pokazać swoje menu, kiedy kalorie, które starannie zaoszczędziłam przez tydzień (trochę mniej niż 500 kcal tym razem gratis) wykorzystuję na to, czego chcę, chcę tu i teraz.
⛔Aby sporządzić indywidualne menu oraz w przypadku jakichkolwiek pytań związanych z odchudzaniem, należy zasięgnąć porady specjalistów⛔
I właśnie zacząłem poranek od jednej z potraw, których nie mam w codziennej diecie. To naleśniki, ale naleśniki na drożdżach, z dużą ilością mąki, cukru i masła.
Upiekłam ją na prośbę rodziny i pachniały tak pysznie, że postanowiłam, że właśnie tym będę się dzisiaj rozpieszczać.
Liczyłem ich zawartość kalorii (swoją drogą okazało się, że nie jest tak wysoka).
Moja porcja 200 g naleśników z 50 g kwaśnej śmietany wyszła 15% 540 kcal.
Ale! Półtorej godziny po śniadaniu znowu chciałem jeść, a wszystko dlatego – szybkie węglowodany i brak białka.
Przypomnę dziś przepis na mannę „Zebra” oraz przepis na pasztet z wątróbki:
Po śniadaniu rozpraszało mnie wyrabianie ciasta na chleb. Postanowiłem spróbować upiec chleb z dodatkiem słodu, jak Borodinsky.
Ale jak tylko byłem wolny, znów zacząłem myśleć o tym, co jeść. A to nie zdarza się w dni powszednie, kiedy śniadanie jest bogate w białko.
Przy okazji, oto kolejny plus za to, że trzeba obserwować nie tylko deficyt kalorii, ale także bilans BJU.
Na koniec ugotowałem dwa jajka i zjadłem je z 40 g wątróbki dorsza po murmańsku - 430 kcal.
A potem piłem kawę z mlekiem (60 g) i solonym syropem karmelowym (20 g) - to też jest 85 kcal.
Kolejny przykład dla tych, którzy monitorują porcje i nie zapominają o kaloryczności jedzenia. Wątróbka z dorsza: 40 g - 245 kcal! I nie ma nic! Ale tak długo chodziłam po słoiku z dorszową wątróbką, długo o tym marzyłam, a teraz moje małe marzenie się spełniło.
Na obiad mam 180 g kotletów z indyka, 150 g gotowanej gryki i 100 g ogórka - 410 kcal.
Do obiadu smażyłam okonia morskiego i gotowane tłuczone ziemniaki z dodatkiem cebuli smażonej na oleju.
Moja porcja: 200 g smażonego okonia, 150 g puree - 520 kcal.
Wynik dnia to 1980 kcal. B - 113, F - 94, U - 154.
Mam jeszcze 200 kcal za darmo i wiem na co je wydam, ale to będzie jutro. Jutro jest u nas jedyny wolny dzień i mam zamówienie - każdy chce domowej pizzy.
Na co pozwoliłeś sobie w weekend z wysokokalorycznych potraw? Czy zrealizowałeś spożycie kalorii?
🍒Instrukcje krok po kroku dla tych, którzy chcą schudnąć. 🍒Jak liczyć kalorie: instrukcje krok po kroku.🍒Katalog przepisów.🍒Ochrona skóry.
Polub, jeśli podobał Ci się artykuł, podziel się swoją opinią w komentarzach👇!