Zrobili ciasta. Oczywiście, jeśli w domu są dzieci, nie możesz sam gotować ciast - co najmniej jeden asystent natychmiast przybiega, który naprawdę lubi ciasto.
Tak więc jest w domu - gdy tylko zaczniesz robić ciasto, w kuchni pojawia się Polina Olegovna, chytrze błyszczy oczami i mówi, że najpierw pomoże, a potem wyrzeźbi swoje arcydzieła.
Nie mogliśmy odmówić tej przebiegłości nawet wtedy, gdy wiedzieliśmy, że cała kuchnia będzie zasypana mąką i przykryta ciastem, a nawet teraz, gdy Polina stara się nie wychodzić poza wyznaczone terytorium, tym bardziej.
I tutaj jest jeden niuans. A raczej wspomnienie.
Jako dziecko sam uwielbiałem pomagać mamie, gdy była zajęta ciastami, i bardzo dobrze pamiętam główną zasadę:
- Nie możesz jeść surowego ciasta, w żołądku zaczną się robaki!
Jako dorosły nie raz pamiętałem tego stracha na wróble. I nigdy nie znalazł dla niej żadnego racjonalnego wytłumaczenia.
Mleko - świeże, jajka - też mąka - mamy kazachskie, dobre. Jest mało prawdopodobne, aby pasożyty mogły się w czymś ukryć. Skąd więc pochodzą robaki?
Ogólnie ciasto Polinka nie jest tym, co je, ale je smakuje.
Jeszcze dwa strachy na wróble.
Pierwszego - herbaty nie należy rozcieńczać „surową” wodą - już o tym pisałem osobno, a drugiego - przegotowanej wody nie należy gotować dwa razy.
W obu przypadkach rodzice obiecali nam, dzieciom, „zaimki żołądkowe”. To znaczy biegunka. W dodatku przegotowana woda stała się trucizną, chociaż jak dotąd nie mogę tego zrozumieć.
Generalnie w zupie jest też woda, ale jeśli podgrzejesz całą patelnię, zaleca się jej ponowne zagotowanie - w przeciwnym razie pogorszy się, jak mówią.
Czy kiedykolwiek o tym myślałeś?
PS, jakie inne strachy na wróble pamiętasz?