Kiedy dopiero uczyłem się gotować, zdziwiłem się, gdy zdałem sobie sprawę, że najtrudniejszą rzeczą w gotowaniu jest często to, co wydaje się najprostsze. Burgundia z wołowiny lub kaczki - bzdura! Tam tylko ilość składników odstrasza (no cóż, cena niektórych z nich).
Ale naleśniki ...
Ile produktów przetłumaczyłem (a przede wszystkim nerwy i osoby wokół mnie), dopóki nie znalazłem przepisu, według którego moje naleśniki nie przyklejają się do patelni, łopatki, do wszystkich powierzchni otaczających piec! Zgodnie z którym nie odrywają się od samej myśli, że teraz muszą zamienić naleśnika.! Zgodnie z którym nie bulgoczą, okazują się rumiane i smażone, a nie bladą chorobą!
Szczerze mówiąc, dużo eksperymentowałem.
Najpierw z mąką: w końcu jeśli w mące jest mało glutenu, to ciasto nie będzie działać (będzie się rwać). Tak przynajmniej powiedzieli eksperci. Ale w praktyce okazało się tak, ale nie tak: naleśniki z mąki pszennej wyrywają się z jej braku (jeśli ciasto jest zbyt płynne), a także jeśli ciasto jest słabo wymieszane. Ale rodzaj mąki i marka (bez względu na to, jak różną kupiłem) to druga sprawa.
Po drugie, z jajkami. Powiedzieli mi - twoje naleśniki się przyklejają, bo za mocno ubijasz jajka. Tutaj dają pianę, ale z tego powodu naleśniki z pianki się trzymają!
Hmm... Jajka zacząłem dodawać na sam koniec przygotowania ciasta - nie ubijając, tylko ugniatając. Wiesz, nic się nie zmieniło - prawdopodobieństwo, że naleśnik przyklei się do patelni, pozostało 50-50. Oznacza to, że okazuje się, że nie jaja były winne.
Potem było wiele prób: ciasto z masłem i bez, na kefirze, mleku, śmietanie... W końcu bez jajek iz taką ilością jajek, że naleśniki bardziej przypominały mi omlet.
W rezultacie doszedłem do wniosku: w moim przypadku dwa czynniki wpływają na to, że naleśniki nie wychodzą nierówno:
• Patelnia przeznaczona do naleśników (nie gotuję na niej nic innego, bo istnieje ryzyko zepsucia delikatnej równowagi)
• Przepis, którego należy dokładnie przestrzegać bez żadnej inicjatywy
Przepis jest następujący:
Bierzemy za litr mleka:
• 4 jajka
• 1 płaska łyżeczka sody oczyszczonej
• 400 gramów mąki
• Dwie do trzech płaskich łyżek cukru
• Sól dla smaku
• I jeszcze jedna szklanka mleka
Ubij jajka z cukrem lub cukrem pudrem i solą - wszystko jest jak zwykle. Następnie wymieszaj tę mieszaninę z mlekiem, aby uzyskać jednorodną podstawę.
Do tej bazy wlej mąkę przesianą z sodą. Nie ma potrzeby gaszenia sody. Ci, którzy nie lubią sody lub nie ufają jej, mogą użyć proszku do pieczenia (proszku do pieczenia). Nie ma dużej różnicy.
Wszystko dobrze wymieszaj, aby nie było grudek.
Następnie gotujemy osobną szklankę mleka i wlewamy je - gotując - do ciasta. Oczywiście ponownie dokładnie ugniatamy.
Teraz możesz zacząć smażyć. Zwykle smaruję patelnię olejem, ale jeśli lubisz się bez tego elementu, do ciasta można dodać olej słonecznikowy (trzy do czterech łyżek na całą objętość).
Naleśniki okazują się rumiane, gęste, nie pękają i nie przyklejają się do patelni (myślę, że to zasługa ciasta parzonego).
Smacznego!