Przeczytałem listę okropnych sowieckich produktów z punktu widzenia jednego z komentatorów.
I nie zaskoczyły mnie roszczenia do salcesonu czy margaryny o strasznym smaku (choć nadal smaku margaryny) Nie spotkałam cudownej margaryny - zawsze jest margaryna i masło do smaku nigdy dogonić). I żadnych skarg na herbatę. I nawet słowa. że podaż była bardzo różna w zależności od regionu - biorąc pod uwagę, że ktoś pamięta jedną rzecz, a ktoś - zupełnie inną, a jednocześnie taka podaż tylko potwierdza
Zaskoczyło mnie stwierdzenie, że jedzenie to koszmar! - zostały oficjalnie podzielone według odmian. I że była mąka trzeciej klasy. Z żelaznymi wiórami.
Ale wtedy ten mit pójdzie na spacer ...
Po pierwsze, było bardzo niewiele kategorii, w których dopuszczano trzecią klasę. W kiełbasach pamiętam tylko kiełbasę czosnkową trzeciego gatunku, a większość ludzi jej nie znalazła - trzeci gatunek kiełbas został usunięty, wydaje się, że w 81 roku.
A jeśli chodzi o mąkę, to nie było mąki trzeciego gatunku. Cóż, przynajmniej w przewidywalnej przeszłości. Jeśli mówimy o mące pszennej, to produkowano zboża, mąkę najwyższej, pierwszej i drugiej klasy oraz mąkę tapetową. Nawiasem mówiąc, wciąż nie ma mąki trzeciej klasy - nie wymyślili tego.
Czy mąkę do tapet można uznać za mąkę trzeciego gatunku? Jak komuś się to podoba, to jest zdrowe, ale oficjalnie zawsze było i będzie mąką do tapet. Zawiera dużą ilość otrębów (dzięki czemu można z niego bez problemu wyprodukować najbardziej przydatne pieczywo otrębowe). Cóż, jeśli chodzi o wióry metalowe, to ...
Wszystkie zakłady produkujące mąkę mają (i istniały) bariery magnetyczne. Są żmudne w usuwaniu żelaznych zanieczyszczeń ze zboża. I są zawsze używane, bez względu na rodzaj mąki. Po prostu dlatego, że zanieczyszczenia żelaza uszkadzają sprzęt i powodują awarie.
I dlatego wióry żelazne w mące, a nawet tapetach, w żadnym wypadku nie mogły być obecne na bieżąco. Przyznaję, że mogła się tam dostać podczas pakowania lub transportu - ale to nie jest dowód na to, że w ZSRR istniała „mąka trzeciego gatunku z wiórami żelaznymi”. Czasami, nawiasem mówiąc, na wióry żelazne u suki i w miejscach nie tak odległych, winni, a nawet niezbyt winni, mogli zagrzmiać.
Więc to jest to.
I jeszcze jedno małe wyjaśnienie: w żaden sposób nie „reklamuję” Związku Radzieckiego. Po prostu opowiadam się za zachowaniem prawdy historycznej. Nawet w tak pozornie nieważnych drobiazgach.