Naprawdę uwielbiam komentatorów, którzy przychodzą z kategorycznymi stwierdzeniami:
Wiem, teraz wpłyną oskarżenia - mówią, tak, obrażony, bloger! Ha-ha-ha... No i tak dalej, jak im się tu podoba.
Ale oto rzecz ...
Tutaj, panowie-towarzysze, tylko wyjątkowo powierzchowna osoba może mówić o „przestępstwach”. Nie ma wystarczającej głębi, więc wszędzie obraża i szuka, czy ktoś się nie zgadza z jego opinią.
Rzecz w tym, że w takich kategorycznych stwierdzeniach nie ma się czym rozrzucać. Są święte, po pierwsze, a po drugie, nie są prawdziwe dla wszystkich.
Pokhlebkin, może nieźle. Szczerze mówiąc, nie cenię dla niego szacunku. Zawiedziony. Denerwuje mnie jego snobistyczny stosunek do innych, do domowych nawyków gastronomicznych i kulinarnych.
Jednak, ciesząc się przychylnością Zachodu, podziw dla zachodniej kuchni jest u wielu podświadomy.
Tu dodam: nie będę popierał tych autorów, którzy biją się w pierś łykowym butem i krzyczą, że trzeba „jeść tylko własnego, rodzimego” iw pełnym rozkwicie zagranicznego.
Nie będę podążał za żadnym, nawet uznanym autorytetem w dziedzinie kulinariów, ignorując innych. Bo gotowanie to ogromna, ciekawa warstwa, która łączy kulturę i wiedzę. A tworzą go nie tylko mistrzowie, których nazwiska są na ustach wszystkich, ale także każdy, kto przygotowuje własne jedzenie przynajmniej raz w tygodniu. Każdy w ich kuchni może dokonywać niesamowitych odkryć kulinarnych i pomijać je lub ignorować – cóż, to jak okradanie się.
Na temat gotowania czytam i przeglądam wiele, wiele źródeł. Wśród tych źródeł znajdują się źródła krajowe i zagraniczne. Są blogi miłośników jedzenia, są magazyny szefów kuchni. Są książki, które czyta cały świat, są zeszyty, babcie i matki, które zwykli użytkownicy skanują i wgrywają. Słucham opowieści starszych ludzi, którzy całe życie stali przy piecu i młodych ludzi, którzy teraz odkrywają nowe aspekty umiejętności zabawy ze smakiem – na przykład tę samą kuchnię molekularną.
I szczerze radzę wszystkim zrobić to samo, nie ograniczając swoich horyzontów do jednego „autorytetu”. Bo takie mruganie oczami pozbawia nas najważniejszej rzeczy – setek innych opcji pysznego jedzenia.
Główne przykazanie jedzenia bez smaku: zrób sobie idola i przestań uczyć się czegoś nowego
Wszystkiego najlepszego i smacznego!