Często słyszałem narzekania: gotujesz, gotujesz, próbujesz, próbujesz, ale rodzina kręci nosem, nie chcą jeść, nawet nie chcą próbować.
Szczególnie często wybredne dzieci grzeszą z takim „skręcaniem nosa”, za co są skarcone przez rodziców. Jednak bądźmy szczerzy: tak po prostu, bez powodu, bez powodu, nawet dzieci od jedzenia nie będą kręcić nosami.
Najczęściej jest wyzwalacz, który powoduje takie obrzydzenie. A takich wyzwalaczy jest wiele.
W końcu jedzenie powinno wywoływać apetyt – przede wszystkim swoim wyglądem i zapachem. Jeśli coś nie podoba się wizualnie lub „po zapachu”, bardzo trudno jest sprawić, aby danie smakowało.
Nawiasem mówiąc, niechęć do owsianki mlecznej, a zwłaszcza do kaszy manny, przejawia się w przedszkolu u wielu dzieci. Ktoś mówi, że powierzchnia stygnącej owsianki była pokryta folią, ale większość znajomych, z którymi rozmawiałem, pamiętała coś innego: zapach.
Zapach, który rozchodził się po pierwszym piętrze ogrodu, nawet gdy przygotowywano śniadanie. Niektórzy nie potrafili scharakteryzować tego zapachu, niektórzy porównywali go do „stęchłych szmat”.
Ten zapach pojawił się podczas gotowania mleka i w żaden sposób nie odpowiada dobremu, wysokiej jakości mleku. Jedna pani, która od dłuższego czasu pracowała w systemie gastronomicznym, powiedziała kiedyś, że ten zapach pojawia się, gdy do mleka dodaje się wodę i wodę sodową, aby nie zwijała się, gdy jest kwaśne.
Tak więc niechęć do zbóż i produktów mlecznych u dzieci, którym to zaoferowano, jest całkiem zrozumiała. A także to, że dzieci, które trafiły do placówek z dobrą kuchnią, nie miały takich problemów.
Żywność. nieapetycznie ułożony na talerzu, również nie wywołuje apetytu, a niektórzy nawet obrzydzenia. Mało kto lubi na przykład sałatkę zabrudzoną puree. A nawet kotlet lub kiełbasa. nieapetyczny na wierzchu, wypluwany na przystawkę może wszystko zepsuć.
Och, więcej krojenia! Krojenie jedzenia na danie to świetna sprawa.
dobrze, źle - za duże lub za małe, wręcz przeciwnie - cięcie psuje wygląd. Więc to również wpływa na smak i to na poważnie.
Większość potraw to w istocie synergia smaków w efekcie końcowym. A zbyt grube krojenie nie daje takiej synergii - na przykład w tym samym barszczu
Wielu znajomych na przykład nie znosi buraków, marchwi i cebuli z tego powodu, że natknęli się na nie właśnie w postaci niepoprawnego, zbyt dużego kawałka w zupie.
Na przykład kostki buraczane w barszczu nie tylko wyglądają brzydko - jakoś nierówno ugotowane, ale także psują smak. Ponieważ wkładasz łyżkę do ust, rozumiesz, że barszcz jest osobny, słodkie buraki są rozdzielone.
Dzieje się tak również z marchewką i cebulą. A także - z dużymi nagolennikami. Ponieważ skwarki są małe, chrupiące, są naprawdę pyszne. A duży kawałek boczku, lekko usmażony, a następnie ugotowany (jeśli został dodany do zupy, duszonej kapusty, czy czegoś innego) to zupełnie inna sprawa.
Nawiasem mówiąc - jeszcze jeden niuans: wyspy tłuszczu na zupie, piękne, złote, wyglądają atrakcyjnie. jednak, gdy jest nadmiar tłuszczu, to po pierwszej próbie pojawi się niesmak. A potem ta reakcja ma miejsce, gdy osoba po prostu widzi tłuszcz.
Z jakimi wyzwalaczami „obrzydliwości” spotkałeś się? Co natychmiast zabija apetyt?