Ostatnio zauważyłem, że lawenda, obecnie bardzo popularny składnik, u wielu osób na stałe kojarzy się z mydłem oraz z przemysłem perfumeryjno-kosmetycznym.
Z jednej strony nie ma w tym nic dziwnego, z drugiej dość dziwne jest, gdy osoba, która skosztowała lawendy z twojego szkła twierdzi: jest mydło! A ty sam nie czujesz tam mydła.
Postanowiłem przeprowadzić małe kulinarne śledztwo i zrozumieć: dlaczego niektórzy ludzie czują mydło, podczas gdy inni nie?
I okazały się niesamowite rzeczy.
Okazuje się, że mydło, którego nie ma, jest odczuwane przez ludzi nie tylko w lawendzie, a wina w tym wcale nie polega na tym, że lawenda jest często używana w kosmetyce, więc nie można winić skojarzenia.
Smak mydła i wyraźny, niektórzy mogą wyczuć w kolendrze, trawie cytrynowej, słodkiej pomarańczy, wawrzynu (brzmi jak masło, ale to jest tytuł nadały publikacje w języku angielskim, ale botaniką nie jestem za bardzo, podejrzewam, że to szlachetny laur), w bazylii, w chmielu, w oregano, w majeranku, a nawet… w marihuanie.
Ostatniego nie jadłam, nic nie mogę powiedzieć, a z resztą ziół mam dosyć przyjacielskie stosunki, poza tym, że nie bardzo lubię wawrzyn jako przyprawę.
A powód… izomery linalolu alkoholu terpenowego, a raczej dwie „lustrzane” formy izomeru – obie formy związku są swoimi lustrzanymi odbiciami.
Izomer alkoholu terpenowego (S) - (+) - linalol, który ma nazwę coriandrol i jest zawarty w kolendrze, trawie cytrynowej, słodkiej pomarańczy.
Izomer alkoholu terpenowego - ® - (-) - linalool, zwany także likreolem, można znaleźć w wawrzynu, lawendzie i bazylii.
Ale najciekawsze jest to, że nie każda osoba może poczuć izomery alkoholu terpenowego jak mydło.
Aby to zrobić, musisz mieć predyspozycje genetyczne. Raczej trzeba mieć gen OR6A2 (to on decyduje o zwiększonej wrażliwości i aldehydach), a także gen odpowiedzialny za wzmożone odczuwanie goryczy.
Wiesz, takie informacje sprawiają, że myślisz, że genetyka z góry determinuje wiele naszych nawyków żywieniowych i uzależnień!