Od wczoraj poruszyłem temat produktów, którymi niektórzy czasami zawstydzają innych (majonez to błyskotliwy przedstawiciel taka kategoria), to dla rozrywki będę to dzisiaj kontynuował, bo takie „haniebne” produkty to świetne wiele.
Nawet w komentarzach do moich publikacji, jeśli się rozejrzysz, można tam znaleźć wiele uprzedzeń. Co prawda częściej nie jest to uprzedzenie, ale najczęściej nie jest to wulgarny snobizm. Vulgarius - w tym sensie zwyczajny, typowy. Chociaż może być też wulgarny.
Iść?
Tanie odmiany ryb
Och, ile arogancji jest w komentarzach pod publikacjami przepisów na mintaja lub, nie daj Boże, gromadnika.
- Takie ryby kupujemy tylko dla kotów - jedna z najdelikatniejszych.
Zwykle milczę, a czasem przypominam - koty muszą kruszyć mięso. Przy małych chrząstkach możliwe jest ostrzenie zębów. Lub, w najgorszym przypadku, jedzenie super premium. Ponieważ foki są obowiązkowymi drapieżnikami, ryby mogą być dla nich smaczne, ale organizmy potrzebują mięsa. Posłuchasz samego kota, posłuchasz weterynarza - więc foie gras i to mu zaszkodzi, zaserwujesz polędwicę wołową, a nawet z tereny czyste ekologicznie (szczerze mówiąc nie jestem jeszcze w stanie dokonać takiego wyczynu, więc Senya to po prostu super-premium karmić).
Ale z jakiegoś powodu ludzie są obrażeni taką odpowiedzią, zaczynają nazywać nazwiska, których nie można wydrukować. W druku zauważają po prostu, że gromadnik, mintaj i inne niecne odmiany ryb są konsumowane przez tych, którzy nigdy nie jedli nic słodszego niż marchewka.
Ale tak naprawdę takie „budżetowe” odmiany ryb (w porównaniu z łososiem czy dorado są budżetowe) też mogą być smaczne. Ja sam uwielbiam tłustą czerwoną rybę i dorado z labraksem, ale nigdy nie zrezygnuję z pysznego gromadnika z chrupiącą skórką lub w marynacie i śladu z cebulą i czarnym chlebem oraz mintaja z marynatą ...
Kupując je też nie widzę wstydu.
Wędliny przemysłowe i tzw. „Wędliny”
- Kiełbasę ze sklepu zjada tylko łotr! - Jakoś napisali do mnie w komentarzach i, co zabawne, ten komentarz był wielokrotnie wklejany. I skomentowali, mówią - przyzwoici ludzie nie jedzą nawet kiełbasy i żadnej gastronomii mięsnej, bo jest dużo soli i innych rzeczy. Wszystko musimy ugotować w domu! Sam! Jest przemysłowy - to wstyd i fu-fu. Brak szacunku dla siebie i tak dalej
Kolega, który czyta kanał, roześmiał się i powiedział, że następnym razem pójdzie do sklepu w masce - żeby nikt nie wiedział, kim naprawdę jest... żebrakiem. To zabawne, ale po bardzo krótkim czasie wszyscy byliśmy ubrani w maski, więc teraz czasami drażnimy - nakarkat.
Ale nie o to chodzi, sobsno... Chciałem tu przejść o „przygotowaniach”.
Nigdy nie smakowała bardziej paskudnie niż kiełbasa gotowana przez laika w domu. Dawno temu, w LJ, zacząłem czytać bloga Pakhoma. Kogo to obchodzi - poszukaj wyszukiwania. Jest więc zawodowym producentem kiełbas. To, co gotuje, to jedno, ale jeśli nie wiesz, co włożyć przez rękawy domu (mianowicie, nie wiadomo, co wielu nazywa kiełbasa i gastronomia mięsna), a otrzymujesz produkt, który kiełbasa przemysłowa daje przewagę pomimo podejrzanych kompozycje.
A stwierdzenia, że trzeba wszystko ugotować w domu i kupić to wstyd, to snobizm, najbardziej naturalny. Nie ma nic wstydliwego w kupowaniu kiełbas i wcale nie jest to brak szacunku dla siebie.
Co myślisz?
PS. Co kupujesz z tego, że „porządni ludzie” nie biorą? Często bawię się colą ...