Dorastałem w latach powszechnego niedostatku, kiedy nawet rozbita filiżanka zamieniła się w tragedię. Z koordynacją ruchów, mimo tańca i szermierki, mój związek był trudny. Zwłaszcza jeśli „pod pachą” powiedzieli „Patrz, nie upuszczaj tego!”
Tak bardzo starałem się przekazać wszystko starannie, że często potykałem się o próg lub ślizgałem się - i bum! Mama westchnęła: „Tyopa-klepa jesteś moja”, podsumowała krótko babcia: „Niechlujna, niechlujna córko!”
Będąc już prawie dorosłą, zapytała, dlaczego jestem „niechlujną córką”. Okazało się, że mój niepoważny tata też zawsze wszystko upuszczał.
A potem jakoś nie skoordynował swoich ruchów i upadł na czyjeś łóżko, po czym został na zawsze wyrzucony z domu.
... Pan młody jakoś westchnął - mówią, rodzice zawsze swędzą: „Uważaj, nie trać, nie upuszczaj”. Zaśmiałem się z ulgą: „Kilku nieuczciwych idiotów, oto kim jesteśmy”. Podjęto decyzję: nigdy nie robić dramatu z pękniętego kubka lub upuszczonego rondla i nie rozmawiać ze sobą ramię w ramię.
Nigdy nie karciliśmy za to naszych synów, tylko błagaliśmy ich, aby nie zapominali o kurtkach, czapkach, mundurkach sportowych w szkole. Wszystkie miały od wewnątrz paski - imię, nazwisko, numer telefonu, ale nie zawsze oddawali nam zgubione.
Kiedyś moje ciśnienie krwi dramatycznie spadło. Mama pospieszyła mi z pomocą. Kiedy zmieniała buty, tonometr w torebce był w moich rękach. Ale gdy tylko usłyszałem: „Patrz, nie upuszczaj!”, Drżały mi ręce, a rzadki przyrząd upadł na podłogę. Na szczęście się nie zawiesił. Wtedy powiedziałam mamie, że nie mówimy sobie takich słów ani do siebie, ani do dzieci, a ona wzięła to pod uwagę.
Kiedyś zdecydowałem się z mamą podzielić się domowymi dżemami. Na zewnątrz padał deszcz, ale włożyłem puszkę do plecaka, wziąłem parasol i szedłem spokojnie. Kiedy go wyciągnąłem, mama zaczęła mówić: „Patrz…”, ja musiałem powiedzieć: „Cisza!” W porządku, pah-pah.
Mijają lata. Najstarszy syn skończył 25 lat, kiedy przedstawił nas swojej narzeczonej. Wszyscy lubili Veronikę: była sprytna, przyjazna, spokojna.
To prawda, że zamek w jej bucie się zaciął, albo szalik spadnie na podłogę, ale nie jest nam to obce.
Wesele było bardzo fajne. Syn wziął pannę młodą w ramiona i obrócił ją. I tu…
Cóż, zgadłeś, myślę: jeden z moich przyjaciół krzyknął: „Hej, patrz, nie upuszczaj tego!” - "A?" - pan młody odwrócił się, stracił równowagę i upadł na podłogę, nie puszczając Veronichki.
Dzięki Bogu, żaden z nich nie został ranny. Ale stało się jasne, że zakaz słów „Patrz, nie upuszczaj” będzie musiał być przekazywany z pokolenia na pokolenie.
Autor opowiadania: Maria Kuntseva
Bardziej interesujące artykuły:
Lekarze wymienili 7 najważniejszych pokarmów dla kobiet powyżej 45 roku życia
8 produktów, które obniżają poziom cukru we krwi
8 produktów, których nigdy nie powinieneś jeść
Polub, komentuj, udostępniaj w sieciach społecznościowych,zasubskrybuj nasz kanałto dla nas najlepsza nagroda!
Dobre zdrowie i inspiracje kulinarne :)
Twój przyjaciel i pomocnik, Vilkin!