Mówię Wam, dlaczego przed zakupem należy czytać skład „mleka skondensowanego” (i nie tylko) i jak nie paść ofiarą reklamowych trików.
Nie chodzę tak często do sklepu Traffic Light i nie jestem jeszcze przyzwyczajony do tego, że przed zakupem tam czegoś koniecznie trzeba przeczytać skład. I własnie dlatego.
Niedawno byłam w Svetoforze i przypomniałam sobie, że do ciasta potrzebuję skondensowanego mleka. Nie spodziewając się złapania, wziąłem puszkę skondensowanego mleka, nie patrząc nawet na etykietę.
Do mojej śmietanki pasuje zarówno płynne, jak i gęste mleko skondensowane, więc już dawno przestałem patrzeć na markę. Więc tym razem zobaczyłem niebiesko-biały słoik ze zwykłym wzorem i wrzuciłem go do kosza.
A w domu, kiedy otworzyłem puszkę, zdałem sobie sprawę, że coś jest nie tak ze skondensowanym mlekiem. Zaskoczyła mnie konsystencja skondensowanego mleka. Na zdjęciu nie widać, ale wygląda jak pasta.
Oznacza to, że mleko skondensowane nie jest jednorodne i płynne, ale bardziej przypomina budyń. Na początku nie przywiązywałam do tego żadnej wagi, ale przed zrobieniem kremu postanowiłam spróbować. I wtedy czekała mnie kolejna niespodzianka.
Smak nie był zbyt mleczny. Zdecydowanie czegoś brakowało. Odłożyłem na chwilę przygotowanie kremu i postanowiłem przestudiować skład.
Gdy tylko zacząłem czytać kompozycję, wszystko się ułożyło. Zwykle skład mleka skondensowanego jest bardzo prosty i zwięzły: mleko, cukier i laktoza z cukru mlecznego. Ale tutaj skład nie był taki krótki.
Okazało się, że zamiast tłuszczu mlecznego producent zdecydował się na dodanie oleju palmowego. Oznacza to, że nie można go już nazywać mlekiem skondensowanym.
Konstrukcja tej puszki mleka skondensowanego jest bardzo podobna do zwykłej puszki mleka skondensowanego. Ale jest też napis: „zawiera oleje roślinne». Gdybym przed zakupem dokładnie zbadał to mleko skondensowane, nigdy bym go nie kupił.
Spieszyłem się jednak i dałem się nabrać na zwykłe kolory opakowań i napis „Mleko skondensowane”. OK, ten zakup będzie dla mnie przypomnieniem o ostrożności.
Czy czytasz kompozycję przed zakupem?