Czasami Zen rzuca zabawne tematy. Rzucił mi więc oburzony artykuł od osoby, która kupiła prezent, a siedząc przy świątecznym stole nie mógł go „przebić”. Użyłbym innego określenia - „zjedz”, ale brzmi to bardzo zabawnie.
A oszołomiona osoba zadaje pytanie: czy tacy „gospodarze święta” mają sumienie?
Przeczytałem to i uśmiechnąłem się. W moim życiu zmierzyłem się z tym tylko raz, w odległym gronie studenckim. Mieliśmy parę - znaleźli siebie, chłopca i dziewczynkę. Przygotowując się więc na urodziny, dokładnie obliczyli, ile właściciel teoretycznie wydałby na stół, ile mogliby wykorzystać i na tej podstawie kupili prezent.
Rozumiesz, że stoły u studentów nie świeciły luksusem, ponieważ jest napój, a na rękawie jest przekąska (w skrajnym przypadek „Zaproś” zapiszemy), więc ktoś po wysłuchaniu lub zapoznaniu się z obliczeniami powiedział chłopakom - tak, nie potrzebuję twoich prezentów, będę więc dzwonię.
Zabawne jest to, że chłopaki żyli normalnie, ale była moda na korelację żywności z prezentami. Może to było akceptowane w rodzinach?
Nawiasem mówiąc, nadal nieśli prezenty, nie przychodzili też bez prezentów. Rodzaj szlachetności, hmm ...
To prawda, że kiedy dorósł, znał ludzi, którzy przygotowali świąteczny stół na kwotę, którą „planowali pomóc z prezentów”.
Dlaczego to wszystko piszę?
Tradycje rosyjskiej gościnności są zakorzenione w głębi wieków. Jedzenie - jego ilość, prezentacja, dekoracja - niegdyś oznaczało nie tylko wyraz szacunku dla gości, ale także demonstrację bogactwa gospodarzy. Te funkcje nadal pełnią świąteczne stoły, bez względu na to, jak staramy się udawać, że niczego o nich nie podejrzewamy.
Możesz udowodnić, jak chcesz, że tartaletki z czarnym kawiorem na świątecznym stole są „wyłącznie dla nas”, ale jeśli nie pozwolimy sobie na użycie go w zwykły dzień, a wystawimy go dopiero, gdy przyjdą goście, to jest właśnie chęć zademonstrowania bogactwo.
Trochę myląca demonstracja, ale fakt pozostaje.
Nawiasem mówiąc, kiedy dana osoba wybiera prezent, świadczy to również o jego bogactwie (a także próbuje przesadzać w oczach innych, dlatego tak popularne są prezenty, które wyglądają na droższe niż faktycznie kosztują biznes).
Z jednej strony iz drugiej takie ruchy są czysto dobrowolne.
I to jest bardzo zabawne, gdy w tej samej „witrynie” są ci, którzy chcą zjeść kto chce nakarmić „ile dali”, a oboje wydają się być fajniejsi niż są.
Zderzył się?