Niedawno przeczytałem w jednej z publikacji, że puszka z indyjską kawą rozpuszczalną to prawdziwie kultowy produkt czasów ZSRR i największe marzenie każdego obywatela ZSRR. Ale oto, co jest dziwne... Każdy obywatel radziecki pogardliwie nazwał ten produkt „pyłem indyjskich dróg”.
Miałem pytanie, skoro każdy obywatel sowiecki gardził produktem, to o czym on, do diabła, marzył? Nawet zadałem to pytanie, ale... ogólnie rzecz biorąc, zabronili mi. Chyba po to, żeby nie mylić młodych umysłów z narzekaniem starego człowieka.
Młode umysły muszą teraz udowodnić, że ludzie radzieccy nie spali w nocy, nie jedli całymi dniami, marzyli o importowaniu wszystkiego, a bez importu nie miał co jeść! Dlatego każdy importowany produkt natychmiast stał się „kultem”
Próbowałem sobie przypomnieć jakie rodzaje „kultowej żywności” i „wymarzonej żywności” istniały? I żadnego. Sporządziliśmy listę importowanych produktów, które okresowo migały w naszym domu
· Kawa rozpuszczalna, indyjska, brazylijska, prawdopodobnie kolumbijska.
· Ser topiony „Viola”
· Warzywa i owoce w puszkach „Globus” i inna marka, jak się wydaje, jest bułgarska. Nie pamiętam dokładnie nazwiska, ale nie chcę nikogo kłamać ani cytować.
· Były też mrożone warzywa i owoce, moim zdaniem Hortex.
· Czasami pojawiał się fiński, coś w rodzaju kiełbasy, a także węgierski.
O tak, chwalone przez obecnych propagandystów bananów, których kiedyś brakowało, ale teraz nawet w wioskach są pomarańcze i inne zagraniczne owoce (najczęściej rzadko sprzedawane)
To, że rzadko pojawiały się w naszym domu, nie oznacza, że w ZSRR nie było co jeść, a moi rodzice całe dnie walczyli o puszkę kawy.
Chodzi o to, że Związek Radziecki był nie tyle zależny od dostaw importowanej żywności, co teraz niektórzy próbują to zaszczepić i faktycznie ludzie nie potrzebowali wtedy importowanych produktów tak bardzo jak teraz.
Ziarno - tak, kupiliśmy. Każdy, kto chciałby przekopać się przez dane statystyczne, zobaczy, że kupował najczęściej ziarno niskiej jakości, które służyło do karmienia bydła.
1960 - 0,2 mln ton (0,2% krajowej konsumpcji)
1970 - 2,2 mln ton (1,2% krajowej konsumpcji)
1980 - 27,8 mln ton (14% krajowej konsumpcji)
1985 - 44,2 mln ton (20% krajowej konsumpcji)
1986 - 26,8 mln ton (12% krajowej konsumpcji)
Ale dane o mięsie (przypominam, że do pasz dla bydła używano pszenicy niskiej jakości, którą kupowano dużo w innych krajach)
§ 1960 - 66,9 tys ton (1,5% krajowego zużycia)
§ 1970 - 165 tys ton (2,3% krajowej konsumpcji)
§ 1980 - 821 tys ton (8,3% krajowego zużycia)
§ 1985 - 857 tys ton (7,4% krajowej konsumpcji)
§ 1986 - 936 tys ton (7,5% krajowego zużycia)
Ale udział produktów spożywczych i surowców do ich produkcji w wielkości importu w ZSRR
1940 - 15%
1950 - 20%
1960 - 13%
1970 - 16%
1980 - 24%
1985 - 21%
1986 - 17%
Wszystkie dane liczbowe są łatwo wyszukiwane w publikacjach i artykułach poświęconych handlowi zagranicznemu ZSRR oraz strukturze importu. Jeśli dla kogoś skrzynka sera topionego lub puszka kawy, a raczej kraj pochodzenia lub opakowania, był krytyczny, dla tych zapewne były to produkty rzadkie i wykwintne. W domu woleli zwykły twardy ser i zawsze była kawa mielona i nie trzeba było o nią walczyć w kolejkach o momencie upadku ZSRR.
Co pamiętasz z importu? Czy uważali to za luksus i mannę zesłaną nam z nieba, głodującym?